środa, 26 marca 2008

Sensacje geometryczno-historyczne.

Przynajmniej dla mnie.
Otóż, kiedy przyjrzeć się pierwszym postulatom Euklidesa, to brzmią one dziś - szczególnie w kontekście abstrakcyjnego ujęcia Hilberta - nieco archaicznie. Hilbert nie czuje już potrzeby, którą zdaje się widzięć Euklides i nie wyjaśniania czym jest punkt, prosta itd. a jedynie wypowiada zdania instruujące nas co jest prawdą o punktach, prostych, odcinkach, kątach nie wdając się w ich naturę Powtarzam to do znudzenia. Okazuje się jednak, że z tą archaicznością Euklidesa to nie jest do końca tak. Dzieło Euklidesa w dowodach nie odwołuje się do intuicji wyrażonych w tych "dziwnych" definicjach (jak np takiej: "Prosta to długość bez rozciągłości"), ale buduje geometrię ściśle i operając się na założonych własnościach punktów, prostych i odpowiednich relacjach, nie powołując się żadną dodatkową informację dokładnie tak jak u Hilberta. Zatem można by w zasadzie wyrzucić owe "dziwne" definicje bez szkody dla logicznej struktury teorii. Skąd więc owe mistyczne niby-to-definicje ? Otóż, z doskonałej książki Lucio Russo "Zapomniana rewolucja", dowiedziałem się o hipotezie, że to po prostu komentarze do Euklidesa, wyjaśniające jak "przyłożyć" abstrakcyjną geometrię do rzeczywistego świata. Komentarze, oddające intuicje stojące za takim a nie innym wyborem pojęć pierwotnych i jak należy je sobie wyobrażać. Nie pochodziłyby one w skład kanonicznego tekstu, ale funkcjonowały przez lata jako osobne komentarze, prawdopodobnie znacznie późniejsze niż sam tekst, następnie przez jakiegoś kopistę - kompilatora dołączone trwale do tekstu który stanowił bazę dla kopii które dotarły do czasów późniejszych. Mówię tu o tekście kanonicznym świadomie nie nazywając go oryginalnym tekstem Euklidesa, bowiem dość prawdopodobne jest, że i on jest kompilacją. W szczególności V księgę poświęconą teorii proporcji, którą wielu uważa za pierwsze poprawne przedstawienie teorii liczb rzeczywistych przypisuje się innemu matematykowi greckiemu - Eudoksosowi. Do kwestii V księgi warto będzie jeszcze wrócić.
Mimo, pewnego dysonansu, który wprowadzają owe wyjaśnienia, ich wprowadzenie jest dla mnie zrozumiałe. Aksjomaty nie wiszą w próżni. Ujmują w ściśły dedukcyjny system intuicje. Są interpretacją rzeczywistości. Ich tworzenie wymaga świadomego wyboru pojęć i abstrakcji. Dziś, w epoce wielkich bibliotek, masowych i względnie tanich wydawnictw, fantastycznych osiągnięć edytorskich, przemysłu edukacyjno-naukowego w którym każde dzieło obrasta łatwo dostępnymi komentarzami, przypisami, książkami popularyzującymi itd. być może ciężko jest zrozumieć, że ktoś ośmielił się zaingerować w mistrzowski tekst dodając do niego przypisy na prawach jego części. Żeby zakończyć tą dygresję historyczną przytaczając motto które David Hilbert umieścił na wstępie swoich "Podstaw geometrii" - cytat z "Krytyki czystego rozumu" Immanuela Kanta: "Cała wiedza ludzka zaczyna się od intuicji, przechodząc później do fazy pojęć a kończąc na ideach". Prawdopodobnie, pewien wpływowy kopista Euklidesa uznał, że nie wspominając o intuicjach a na pojęciach i ideach poprzestając dzieło pozostanie niezrozumiałe.

Druga z sensacji to oryginalna forma aksjomatów Hilberta (ja podałem ich wariant w trochę zmodyfikowanym ujęciu K.Borsuka i W.Szmielew). Otóż w "Grundlagen" Hilbert do pięciu grup aksjomatów (podobnych do tych jakie przytoczyłem) zakończonych aksjomatem Archimedesa (ale bez naszego aksjomatu AH.V.2), dodaje aksjomat "Pełności". W moim tłumaczeniu z (dostępnego tu) angielskiego tłumaczenia E. J. Townsend'a niemieckiego oryginału, brzmi on tak:

Nie jest możliwym dodanie do systemu punktów, linii prostych i płaszczyzn dodatkowych elementów w taki sposób, że system tak uogólniony będzie nową geometrią spełniającą wszystkie pięć grup aksjomatów. innymi słowy, elementy geometrii tworzą system niepodatny na rozszerzenia o ile uznamy, że są w nim spełnione wymienione pięć grup aksjomatów.

Uwaga pierwsza - dla pewnego, nieznaczącego, uproszczenia podałem aksjomatykę geometrii planarnej, oryginalny system tak Hilberta jak i Borsuka-Szmielew zawierał dodatkowe pojecie pierwotne , płaszczyzny. Kontynuując to uproszczenie, proponuję na moment zapomnieć o słowie "płaszczyzna" w powyższym aksjomacie.
Uwaga druga - mówiąc językiem z poprzedniego postu Hilbert po prostu postuluje kategoryczność systemu aksjomatów, dodaje więc aksjomat metamatematyczny. Bardzo dziwne, szokujące wręcz.
Oczywiście system proponowany przez Borsuka i Szmielew takiego aksjomatu nie zawiera, natomiast w jego miejsce zawiera aksjomat Cantora. Natomiast kategoryczności systemu dowodzi się, a nie ją postuluje. Aksjomat Cantora ma też nieco inny charakter, niż pozostałe aksomaty. Diabeł tkwi w szczególe. Otóż kwantyfikuje się w nim po wszystkich zbiorach odcinków spełniających pewną własność. Teorie w których kwantyfikacja przebiega po wszystkich możliwych zbiorach bądź relacjach, są teoriami tzw. drugiego rzędu. Tak więc kategoryczność uzyskuje się za pewną cenę: logicznego skomplikowania teorii. Wrócę jeszcze w którymś z następnych postów do tego interesującego i ważnego zagadnienia.
Skoro mam tłumaczenie pracy Hilberta, postaram się je odrobinę przestudiować i jeżeli (a z pobieżnej lektury wynika, że tak będzie) natrafię na inne interesujące zagadnienia z tym związane, również nie omieszkam poruszyć ich na blogu.

5 komentarzy:

wlod pisze...

(Okropność, znowu system mi zmarnował tekst; piszę powtórnie).

Podejście Hilberta pozwala badać modele płaszczyzny euklidesowskiej, mniejsze od dedekindowskiego. Jest tak już dla ciała. W szczególności istnieje minimalne rozszerzenie pitagorejskie K ciała liczb wymiernych, Q. W ciele pitagorejskim zdefiniowana jest operacja przeciwprostokątnej:

pp(a b) := sqrt(a^2 + b^2)

W płaszczyźnie K^2 nad takim ciałem, odległość pomiędzy dwoma punktami należy do ciała K. Zatem linie proste, wyznaczone przez dwa punkty, są affinicznie równoważne ciału K.

Pozdrawiam,

Włodek

wlod pisze...

Chodziło mi o podciała archimedesowskie ciała liczb rzeczywistych.

wlod pisze...

Po prostu o (pitagorejskie) podciała ciała liczb rzeczywistych - one automatycznie są archimedesowskie. I na odwrót, kaxde ciało archimedesowskie zanurza się izomorficznie w rzeczywistym.

Artur P pisze...

Ach! No tak! Hilbert nie zakłada kategoryczności, jak mylnie napisałem! Przecież płaszczyzną w sensie Hilberta może być np. ciało rzeczywistych liczb algebraicznych do kwadratu.
Człowiek jest jednak strasznie przywiązany do schematu i intuicji...
Dzięki wielkie za wyprowadzenie mnie (i ewentualnych przyszłych czytelników tego bloga) z błędu.

Pozdrawiam jak zwykle serdecznie.

wlod pisze...

Wyważam otwarte drzwi, stwierdzając że w ramach stylu bloga łatwo o pewne, niegroźne nieporozumienia. Co nazywamy w tym blogu płaszczyzną euklidesową, a co hilbertowską?

Geometrzy ekstremalni, z krwii i kości, unikają na ile mogą tak mało geometryczne pojęcia jak ciągłość, różniczkowalność, dedekindowskość, ... Hilbert zamiast dedekindowskości ma, jak Arturze piszesz, dwa aksjomaty: Archimedesa i zupełność (maksymalność modelu). Być może płaszczyzna euklidesowa oznacza spełnienie obu, ale to już tylko kwestia formalna terminologii. Jeżeli zupełność jest wymagana, to Hilbert dostaje kategoryczność (modulo teoria mnogości) czyli izomorfizm dowolnych dwóch modeli. Ale wyraźnie Hilbert dopuszcza możliwość badania płaszczyzn, które jak je zwał tak je zwał, ale są w duchu Euklidesa i starożytnych Greków, do czego wystarczy aksjomat Archimedesa, bez maksymalności. Dostaje się całą elementarną geometrię euklidesowską.

Straciłem swoją kopię monografii rosyjskiej z tłumaczeniami prac Hilberta z zakresu podstaw geometrii - taka miła i piękna literatura! W tej monografii Hilbert rozpatrywał też modele płaszczyzny niearchimedesowskie, zawierające ciało liczb rzeczywistych i elementy nieskończenie małe (więc i nieskończenie wielkie). Skonstruował takie liniowo uporządkowane ciało, będące rozszerzeniem ciała liczb rzeczywistych bez ultrafiltru. Dla celów geometrii było dostateczne. Wciąż można wykonywać konstrukcje cyrklem i linijką.

Pozdrawiam serdecznie,

Wlodek